Różne były w Polsce partie po przewrocie majowym, była i NPR-Prawica, partia robotnicza, ale i narodowa, którą w Łodzi współrządził niejaki Kuchciak, wiceprezes. Skądinąd - jeśli wierzyć naszemu korespondentowi - admirator pana z wąsikiem zza naszej zachodniej granicy. I współrządziłby sobie pewnie dłużej, gdyby nie wieść, która gruchnęła jak bomba.
W całej jednak tej historii najbardziej poruszająca jest postać Mindli Filozof, przypadkowej ofiary, która, kierując się potrzebą właściwą filozofom, postanowiła należycie zbadać sprawę, która dosłownie z nieba jej spadła.
Tymczasem z "Nowin codziennych" (1933, Rok 2 nr 142) dowiadujemy się, że "Przechodząca przypadkowo Mindla Filozof podniosła blaszane pudełko, schowała je pod chustkę i zrobiła zaledwie kilka kroków, gdy bomba wybuchła i rozerwała ją na kawałki." Nie dowiemy się zatem nigdy, czy Mindla odwinęła papier, czy też schowała zawiniątko pod chustkę, by zbadać je dopiero później. Obie wersje zgodne są tylko co do tego, że została rozerwana na drobne części.
Ostatecznie sąd skazał Kuchciaka na 15 lat, Rzetelskiego na 12, a szofera Szmigielskiego czy też Śmigulskiego na lat 10. Nie wiadomo, kiedy (i czy w ogóle) wyszli na wolność, raptem sześć lat później wybuchła wojna, która zapewne zabrałaby również Mindlę Filozof, nawet gdyby nie sięgnęła po spadający z nieba pakunek pod łódzkim urzędem na Ogrodowej.
Za: "Tajny Detektyw" nr 1, rok III (1 I 1933)
Mam pytanie czy Szanowna Redakcja planuje w najblizszym czasie wlaczyc w zakres tematyki periodyku sprawy typu egzorcyzmy, zjawiska paranormalne, samospalenia tudziez UFO? Tak pytam, bo styrana dusza ma czasem ochote na cos pozaniemskiego.
OdpowiedzUsuńYyy pozaziemskiego ma sie rozumiec, nie jestem germanofobem.
OdpowiedzUsuńNiestety, musimy się ograniczać do tego, co "Tajny Detektyw" rzeczywiście publikował. A ostatnia historyjka sentymentalno-wróżbiarska to szczyt paranormalności na łamach "Tajnego", który był do bólu normalny i przyziemny.
OdpowiedzUsuń