niedziela, 6 marca 2011

Bo, rodzina bądźcie pewni, także ludzie, chociaż krewni.

W tytule ulubiony cytat z mojej krewnej, a w zasadzie; nieślubnej powinowatej (oksymoron związany ze stanem prawa w Polsce), czyli babci mojego chłopaka, a w notkach poniżej - prawdziwe sceny rodzinne jak z greckiej tragedii.

Pierwsza w ciekawy sposób łączy bogactwo i nędzę, dostatek i upadek, jest jak egzemplum o tkliwym, acz rozrzutnym tatusiu, który tak dogadzał potomstwu, że w końcu zbankrutował i musiał je pozbawić życia. Ale najbardziej wzrusza jednak pierwsze zdanie: "Żyjemy w okropnych czasach" które można odnieść do absolutnie każdych czasów w historii i zawsze znajdzie posępnych potakiwaczy.

Druga natomiast jak z bajki o dwóch braciach, dobrym i złym, których ścieżki się rozchodzą, a los w okrutny sposób łączy je na powrót!

Posłuchaj pan o tej Jankowskiej, co ją zabili na Rzgowskiej,*
Żyła tam stara ta straganiara, dwóch synów - każdy z nich inny - miała.
 (jak mogłaby śpiewać Anna Szałapak, ale nie śpiewała)

*swoją drogą, korespondent Tajnego mógłby nauczyć się nazwy jednej z głównych ulic miasta, do którego pojechał zdać raport...






Za: "Tajny Detektyw" nr 2 (104), rok III (8 I 1933)

sobota, 5 marca 2011

Operując zwierciadłem, unikając dorożek - czyli: jak śledzić w mieście?

Często zdarza się nam śledzić kogoś w mieście - idziemy z pakunkami, w tłumie, z gazetą pod pachą i, na skutek impulsu, nabieramy ochoty do śledzenia. Wokół dostępne rozmaite załomy zabudowy, przejścia podziemne, bramy, a także cały asortyment środków komunikacji. Co wybrać? Jak się kryć? Jak dopiąć swego? Radzi bezbłędny Lothar Philipp.


Za: "Tajny Detektyw" nr 2 (104), rok III (8 I 1933)

czwartek, 3 marca 2011

Smutny koniec Pączka, czyli Tłusty Czwartek z kryminalistami!

 Z okazji znanego i lubianego Tłustego Czwartku publikujemy dwa artykuły z jednej strony "Tajnego Detektywa", które w tym zestawieniu nieodparcie nam się kojarzą z dzisiejszym obżarstwem, nawet jeśli zamieszczono je w numerze bliskim raczej Trzech Króli niż tego ruchomego święta.




Pozostawiamy bez komentarza tę zastanawiającą koincydencję onomastyczną!



Za: "Tajny Detektyw" nr 2 (104), rok III (8 I 1933)

wtorek, 1 marca 2011

Bajka o hrabiance i Kocie

Znany jest Kot Makawity - i Polska miała swojego Kota-przestępcę, mianowicie Kota Stanisława (Tajny Detektyw! z rzadka podawał nazwiska i imiona złoczyńców w szyku przestawnym, upatrywałbym tu zatem złośliwości dziennikarza, który przechrzcił Stanisława Kota na Kota Stanisława - zwłaszcza, że imiona i nazwiska arystokratów ustawione są jak należy).

Kot Stanisław wraz ze swą bandą obrabował hr. Sołtykównę, panienkę sześćdziesięcioletnią, zamieszkałą w tym oto skromnym pałacyku:



Ale, jak to w bajkach bywa, został złapany przez dzielnego policjanta (dzięki dzielnemu jubilerowi, Józefowi Bar Rymanowi) i postawiony przed wiceprezesem sądu w Równem, sędzią Grocholskim razem z resztą swojej bandy:



A zatem kot, kot, pani matko, kot, kot, narobił hr. Sołtykównie łoskot. Wszystko jednak, jak to w bajkach, skończyło się dobrze - poza może cierpieniem siostry Plewy. Ale już niebawem przyszli bolszewicy i z pałacu w Szpanowie zostały jeno resztki założenia parkowego. Dziś widnieje tylko na zdjęciach w Narodowym Archiwum Cyfrowym i w zapisach "Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich" z 1892 r., Tom XII (Szlurpkiszki – Warłynka).


Za: "Tajny Detektyw" nr 44, rok I (15 XI 1931)