wtorek, 14 lutego 2012

Więzienie par excellence ludzkie

Czasem zastanawiam się, gdzie trafiali ci wszyscy pochwyceni przez dzielnych policjantów niegodziwi złoczyńcy - poza, rzecz jasna, tymi, którzy dostali kulkę w akcji albo powędrowali na szafot. Otóż między innymi do Świętego Krzyża - szacownego więzienia z długą tradycją, mieszczącego się na Łysej Górze.

Łysa Góra była na początku ośrodkiem kultów pogańskich (według Długosza czczono tam bóstwa Lelum i Polelum oraz Świst i Poświst) - świątynie tamtejsze miała zburzyć Dąbrówka, Chrobry zaś ponoć wystawił pierwszy benedyktyński klasztor. Czy on, czy ktoś później - nie wiadomo, ale klasztor stał i stoi, a od 1864 roku był więzieniem carskim, następnie polskim, wreszcie niemieckim obozem zagłady dla radzieckich jeńców.

Moja babcia, która wychowała się w tych okolicach (w Kielcach i w Lisowie pod Morawicą) twierdziła, że zwalniani po latach więźniowie osiedlali się w tym rejonie i wżeniali w miejscowe rodziny. Rzeczywiście, do dziś na cmentarzach widać tam nazwiska z całego terenu dawnego cesarstwa rosyjskiego. A że byli tam zarówno więźniowie kryminalni, jak i polityczni, to ich potomkowie byli wyjątkowo inteligentni, zaś okoliczne wsie, a zwłaszcza - w jej wspomnieniach Lisów - były "złodziejskie", ale ze specjalnym złodziejskim kodeksem honorowym. Nie wolno było zatem okraść sieroty czy biednego czy obrabować kogoś "do końca" - zabierano jedynie "naddatek" temu, kto "i tak miał za dużo". Se non è vero (że to z powodu osiedlania się więźniów, bo kradzieże udokumentowane w wielu ładnych anegdotach), è ben trovato.







I jeszcze osobno konterfekt zasłużonego więziennika, naczelnika Butwiłowicza.




Z niejakim zainteresowaniem pragnę odnotować, że pejoratywne określenie "polska droga" (na trudno przejezdną, wiejską szutrówkę) pochodzi grubo sprzed czasów ministra Grabarczyka. A po drugie, że w czasach Królestwa Kongresowego konieczne było osobne więzienie dla księży (które, jak można sądzić, nie było w całości przeznaczone dla patriotycznie nastawionych więźniów politycznych) - jednak inne źródła podają, że był to po prostu dom dla księży-emerytów.

Za: "Tajny Detektyw" nr 28, rok I (26 VII 1931)

1 komentarz:

  1. może jednak księży demerytów? Bo taka nazwa istniała i mówiła dużo...

    OdpowiedzUsuń