niedziela, 19 kwietnia 2015

Zbójcy na szubienicy

O ile w czasie wojny mieliśmy mnóstwo pokazowych egzekucji publicznych, organizowanych przez władze okupacyjne, a po wojnie kilka przypadków oglądanego przez tłumy wieszania zbrodniarzy nazistowskich, o tyle w dwudziestoleciu wyroki śmierci wykonywano na więziennych dziedzińcach - gapiowie więc gromadzili się przy bramach, by obejrzeć przynajmniej wóz z ciałami skazańców.


Nie udało mi się dotrzeć do danych statystycznych, ilu egzekucji dokonywano w międzywojennej Polsce, z pewnością jednak było ich sporo, bo wiele tekstów w "Tajnym Detektywie" wspomina o takim zakończeniu sprawy. W lipcu 1932 roku wprowadzono nowy kodeks karny, tzw. kodeks Makarewicza (od nazwiska prof. Juliusza Makarewicza z Komisji Kodyfikacyjnej, która miała zespolić przepisy prawne na terenie trzech byłych zaborów), w którym najwyższy wymiar kary (przez powieszenie) można było zasądzić w przypadku pięciu przestępstw: 
1. zdrady stanu (próby oderwania terytorium od RP lub zagrożenia jej niepodległości)
2. zagrożenia życiu lub zdrowiu prezydenta RP
3. udziału w działaniach wojennych przeciw RP w obcym wojsku
4. prowadzenia własnych działań wojennych przeciwko RP
5. zabójstwa. 
Co ciekawe, wcześniej kara śmierci (wedle ustaw dotyczących "odpowiedzialności za przestępstwa popełnione przez urzędników z żądzy zysku" z lat 1920 i 1921), groziła również za korupcję. Urzędnik przyjmujący łapówkę miał być rozstrzelany, wręczającemu łapówkę groziło od 4 do 15 lat więzienia, chyba, że trudnił się łapownictwem zawodowo - wtedy również mógł stanąć przed plutonem egzekucyjnym. Przepisy te jednak - dość, przyznajmy, drakońskie - zostały zniesione w roku 1923.

W dwudziestoleciu zdarzały się czasem wyroki za szpiegostwo i zabójstwa polityczne. Jeden jedyny z artykułu o narażenie życia prezydenta RP (chodzi oczywiście o mord Niewiadomskiego na Narutowiczu), ale były i inne - na przykład ukraińskich nacjonalistów na osobie posła Hołówki; choć akurat najsłynniejszy zamachowiec z OUNu, Hryhorij Maciejko, który zabił ministra Pierackiego, zdołał wymknąć się sprawiedliwości. Jednak znakomita większość kar śmierci dotyczyła pospolitych, zbójeckich morderstw, dokonywanych przez bezwzględnych bandziorów. W przypadku innych zabójstw w grę często wchodziły okoliczności łagodzące - a tu była tylko tępa żądza zysku, choćby i opisywana, jak w przypadku przestępców z Inowrocławia, jako potrzeba zapewnienia sobie spokojnej starości.






Ostatecznie jednak przyznać trzeba, że bandyci z Inowrocławia byli nie tylko pazernymi typami, ale i partaczami. Choć na swój sposób wzruszające jest ich ostatnie życzenie: tort. Jak złe dzieciaki, które coś zbroiły i przed karą chcą jeszcze zażyć słodyczy - co może bardziej pasowałoby do bohaterów poprzedniej notki.

A skoro już przy tym jesteśmy, to również tym razem jeden z bohaterów ma swojego doppelgangera, choć, w przeciwieństwie do Alojzego Kaweckiego, którego nazwiskowy sobowtór jest przestępcą, Franciszek Retman był postacią nie tylko szlachetną, zawikłaną w bardzo subtelne dylematy etyczne, ale i fikcyjną. Tak się bowiem nazywał główny bohater jednego z najsłynniejszych filmów kina moralnego niepokoju - "Iluminacji" Krzysztofa Zanussiego z roku 1972. O ile jednak wiadomo, że Juliusz Machulski, pisząc scenariusz "Vabanque", wykorzystał prawdziwe nazwiska przestępców i policjantów (Kwinto, Duńczyk, Przygoda), o tyle tutaj zbieżność jest chyba przypadkowa...

Za: "Tajny Detektyw" nr 41, rok III, 8 X 1933

2 komentarze:

  1. Uprzejmie donoszę - prasa przedwojenna dość powszechnie "wycenia" kata Maciejewskiego na ok. 100 egzekucji przeprowadzonych w latach 1926 - 1932. Maciejewski był postacią, mówiąc nieelegancko, medialną, zatem wzmianki te możemy uznać za - przynajmniej śladowo - zgodne z prawdą. Tę liczbę podaje chyba również Tajny w artykule podsumowującym karierę pierwszego cywilnego kata II RP. Jego następca, Braun, setnego stracenia dokonał w roku 1938, o czym informuje Dziennik Białostocki z 30 kwietnia 1938 (sobota).

    OdpowiedzUsuń
  2. O, super! Dziękuję. Czyli wychodzi z 15 osób rocznie. Jedna miesięcznie z lekkim okładem.

    OdpowiedzUsuń