Czytelników z Kongresówki zbulwersuje oczywiście nie tylko ohyda samych zbrodni, ale i skąpstwo krakowskich centusiów, którzy z oszczędności dokonują przy samym murze cmentarza, czym mieszkaniec Kongresówki brzydziłby się z pewnością.
Postać nieszczęsnego marszanda-in-spe, obitego przez męża Stefanji, budzi w nas jednak pewne wzruszenie. Już dwa lata później pewien malarz-in-spe obejmie władzę Reichskanzlerską. A gdyby zamiast tego współpracował z Ręczmieniem przy produkcji i sprzedaży widoczków olejnych Wawelu?
Za: "Tajny Detektyw" nr 38, rok I (4 X 1931)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz