piątek, 18 lutego 2011

Prymas Tysiąclecia, nieśmieszne dowcipy i zabicie ciotki

Przedostatnią stronę Tajnego Detektywa  zajmował dział:


 Gdzie publikowano zagadki detektywistyczne oraz zupełnie, jak się dziś zdaje, nieśmieszne dowcipy oraz równie nieśmieszne żarty rysunkowe autorstwa niejakiego Charliego. Charlie to pseudonim Karola Ferstera (1902-1986), ucznia Weissa na krakowskiej Akademii i późniejszego rysownika "Przekroju", gdzie stworzył postać arystokratycznego buca, który nie może odnaleźć się w powojennej, wspaniałej rzeczywistości, niejakiego Augusta Bęc-Walskiego.

Na razie jednak Charlie jest dzieckiem swoich czasów, czyli szalonych lat trzydziestych i rysuje tak:


 



 




Tymczasem Stefan Wyszyński, raptem o rok starszy od Charliego (który nie wie jeszcze, że będzie pracował dla PRLowskiej propagandy), nie wie jeszcze, że będzie Prymasem Tysiąclecia (spuśćmy zasłonę miłosierdzia na ten przydomek), szefuje katolickiemu pisemku "Ateneum Kapłańskie" i pisuje tam sążniste filipiki przeciwko zepsuciu społeczeństwa. Jednym z jego celów był właśnie "Tajny Detektyw":

Ks. Stefan Wyszyński szczególnie krytykował i zwalczał przemoc oraz pornografię obecną w mediach. Do prasy propagującej tę tematykę należał wówczas m.in. tygodnik o charakterze kryminalno-sądowym – Tajny Detektyw. W artykule pt. „Społeczeństwo i prasa a wychowanie młodzieży" ks. Wyszyński przedstawił ocenę etyczną tego pisma. Jest ono – jak zauważył – przykładem postępującej w prasie popularności tematów kryminalistycznych oraz erotycznych. W obliczu tych treści teksty informacyjne i oświatowe wydają się być drugorzędne. Tajny Detektyw był szczególnym przykładem lekceważenia etyki dziennikarskiej, gdyż pismo to kreowało się jako profesjonalne, by w ten sposób – poprzez pseudonaukową analizę zbrodni – odciągnąć od niej młodzież. Rzeczywisty jednak zamiar wydawcy był inny. Jak zaznaczył ks. Wyszyński, pismo było „wypełnione (...) krwawymi tytułami i drobiazgowymi opisami morderstw, rabunków z taką dokładnością i posmakiem odtworzonych, że powstaje wątpliwość, czy pismo to przestrzega przed zbrodnią, czy też do niej zachęca”. Ks. Wyszyński zwrócił uwagę na to, że na końcu zeszytów Tajnego Detektywa znajdowały się zabawy, rebusy wymagające od czytelnika wejścia w rolę bandyty i przeżycia tym samym różnego rodzaju zbrodni. Innym tego przykładem jest ogłoszony konkurs, polegający na odszukaniu wyjścia z hotelu obstawionego policją. Nagrodą za „prawidłowe” rozwiązanie miała być sensacyjna książka. W tym miejscu ks. Stefan Wyszyński postawił pytanie: „Czyż to nie jest nauka bandyckiej strategii?”. Zwrócił on także uwagę na jeszcze inny aspekt tego zjawiska. Skoro prasę tę czytało 200 tysięcy osób, to tak, „jakbyśmy żyli w społeczeństwie bandytów”. Szkoła, w której uczeń średnio przebywa 4-5 godzin dziennie, nie jest w stanie wystarczająco ukształtować osobowości młodego człowieka. Prasa zajmująca się opisem grzechów, nie ułatwia młodemu człowiekowi dojrzewania do człowieczeństwa, a tym samym – odpowiedzialnego podejmowania zadań obywatelskich

Niestety nie wiem jaki był podówczas nakład "Ateneum Kapłańskiego", ale podejrzewam, że niewielki - stąd może gorący ton tych wypowiedzi. Nawiasem mówiąc, ciekawe ilu późniejszych "Polnische Banditen" jako piętnastoletnie pyrdki z wypiekami na twarzy czytało te historie o włamaniach i strzałach zza węgła, co przydało im się później w pracy partyzanckiej...

Ale z obszernej pracy dr Laskowskiej dowiadujemy się, że Tajny miał więcej wrogów:

W krytyce Tajnego Detektywa ks. Wyszyński nie był odosobniony. Tygodnik ten potępiany był również przez redakcję Przełomu, której ocena została zamieszczona m.in. w Myśli Narodowej: „Przełom piętnuje zorganizowanie aparatu wydawniczego dla zysku, wydawnictwa, z którego na całą Polskę wylewa się cuchnąca ciecz kryminału, smrodu, domu publicznego, handlu żywym towarem, przemytnictwa, zboczeń seksualnych, narkomanii. Brudną, plugawą szmatę kupują za parę groszy piętnastoletni chłopcy i piętnastoletnie podlotki, czyta młodzież szkolna obojga płci". Podobna krytyka, dotycząca Tajnego Detektywa pojawiła się także na XII Zjeździe Katolickim w Kępnie, podczas którego podkreślono demoralizujący wpływ pisma na młodzież. Ks. Stefan Wyszyński szczególną uwagę zwrócił na apel Chrześcijańsko-Narodowego Stowarzyszenia Nauczycielstwa okręgu pomorskiego skierowany do zarządu głównego o „podjęcie akcji zwalczania powyższego tygodnika”. Nauczyciele uzasadniali swój wniosek tym, że Tajny Detektyw udaremniał ich pedagogiczną pracę i wszelkie działania wychowawcze wśród młodzieży. Związek Nauczycielstwa Polskiego przeprowadził w Poznaniu ankietę wśród młodzieży, która dotyczyła Tajnego Detektywa w celu ukazania skutków lektury pisma. Badania te wykazały, że po pismo sięgała najczęściej młodzież słabo ucząca się w wieku 10-12 lat ze szkół powszechnych, a więc z rodzin robotniczych. Wśród tych młodych czytelników przeważali chłopcy. Przyczyną tak dużego zainteresowania Tajnym Detektywem były szczegółowe opisy zbrodni, samobójstw oraz kradzieży, co potwierdza wypowiedź dziesięcioletniej dziewczynki: „W tej gazecie najciekawsze jest jak jeden pan zabił dwie dziewczynki”

Tajny Detektyw nie był krytykowany wyłącznie przez wychowawców, pisarzy czy duchowieństwo. Zastrzeżenia natury etycznej na temat tygodnika padły również na sali sądowej podczas rozprawy, dotyczącej morderstwa pewnej dziewczynki. Sąd orzekł, że przesłanki, jakimi kierował się morderca podczas dokonywania zbrodni, nie były efektem dziedziczności, ale zrodziły się one pod wpływem lektury omawianego pisma. 

Ks. Wyszyński przywołał także słowa oburzenia – polskiej działaczki społecznej, pisarki, publicystki – Heleny Romerowej, która w Tajnym Detektywie dostrzegła m.in. opis morderstwa starszej ciotki dokonanego przez 17-letniego chłopca. Zwróciła także uwagę na publikowane na łamach tej prasy sposoby szantażowania, raporty z zabójstw, których sprawcami byli nieletni.

Helena Romer-Ochenkowska była autorką takich dzieł, jak Karylla czyli miłość patriotyczna (1904), Wesele na Wileńszczyźnie (1929), Rok 1863 na Litwie (1934), Majaki (1911), Swoi ludzie (1922) czy Tutejsi (1931) i same te tytuły pokazują, że była prawdziwą, jak to mawiał Gombrowicz, ciotką kulturalną - nie dziwi zatem jej przerażenie opisem morderstwa ciotki przez chłopię. Ale Andrzej Bursa właśnie (1932) przyszedł na świat - nic nie miało być już takie, jak dawniej.






Cytaty kursywą za: Dr Małgorzata Laskowska, Postulaty etyczne dla mediów w publicystyce ks. Stefana Wyszyńskiego, "Kultura - Media - Teologia", 2010( 3) nr 3, s. 92-104.
http://www.kmt.uksw.edu.pl/postulaty-etyczne-dla-mediow-stefana-wyszynskiego-artykul

Za: "Tajny Detektyw" nr 43 i 44, rok I (8 i 15 XI 1931), rok III nr 1 (103), 1 I 1933.

1 komentarz:

  1. Ha, kobiety obojga płci mocno mnie intrygują, takie queerowe :)
    Racje ma Wyszyński: "Tajny Detektyw" to siedlisko zepsucia i skrzywionej moralności, w przeciwieństwie do "Małego Dziennika" czy innego "Rycerza Niepokalanej", gdzie tylko dobro, miłość bliźniego i insze cnoty chrześcijańskie z antysemityzmem na czele.

    OdpowiedzUsuń