niedziela, 10 kwietnia 2016

Klątwa baccarata czyli książę Walii i węgierski hrabia vol. I

W roku 1890 Anglią wstrząsnął skandal: Edward, książę Walii, był zamieszany w szulerski skandal i - był to pierwszy taki przypadek od XV wieku - został zmuszony do stawiennictwa w sądzie.

Edward pod wieloma względami był przeciwieństwem swojej matki. Końskie zdrowie Wiktorii sprawiło, że Anglia była rządzona przez ponad sześćdziesiąt lat przez jedną kobietę (która w dodatku objęła tron dość niespodziewanie - już jej poprzednik i stryj, Wilhelm IV, nie spodziewał się korony): publicznie surową moralistkę, a prywatnie - wiecznie niezaspokojoną kochankę umiłowanego Alberta, którego, jak twierdzili złośliwi, wycieńczyła i wpędziła do grobu swoją namiętnością. Epoka wiktoriańska to czasy powściągliwych, wbitych w mundury i czarne surduty budowniczych imperium, czasy romantycznej miłości i bezwzględnej moralności publicznej... oraz prywatnej rozwiązłości. Edward, całymi latami niemogący doczekać się wstąpienia na tron (rządził niecałą dekadę, a żył niewiele dłużej, niż trwało panowanie matki), słynął z rozrywkowego trybu życia. Tańce, kobiety, karty. Jedną z jego namiętności był bakarat, francuska losowa gra karciana, która stała się właśnie przyczyną skandalu.
"L'enfant terrible" - królowa Wiktoria zmywa głowę synowi (karykatura z "Pucka")
We wrześniu 1890 roku książę Edward został zaproszony do posiadłości Tranby Croft, należącej do armatora Arthura Wilsona. Jednego z wieczorów zaproponował partyjkę bakarata - oczywiście na pieniądze, choć niedawne (1886) orzeczenie sądu w sprawie Jenks przeciw Turpinowi uznało bakarata za grę losową, a zatem podpadającą pod zakaz hazardu (co oznaczało, że gra na pieniądze była zakazana). 


I tak oto osób z najwyższych angielskich sfer zasiadło do gry (w rezydencji brakowało zresztą odpowiednio dużego stołu, więc zsunięto i nakryto tapiserią dwa zwykłe karciaki). Książę trzymał bank i może dlatego nie dostrzegł, co się dzieje: jeden z graczy, Sir William Gordon-Cumming, wsławiony w bojach wojak, bonvivant i kobieciarz, a prywatnie dobry znajomy księcia, najzwyczajniej w świecie oszukiwał. Sytuacja powtórzyła się następnego wieczora (kiedy graczy było dwanaścioro) i pięć osób, które dostrzegły podkładanie żetonów, skonfrontowało się z Gordonem-Cummingiem, po czym zażądało, by podpisał dokument, w którym zobowiązuje się, że nigdy w życiu nie zasiądzie do kart. Za tą cenę skandal miał pozostać w murach Tranby Croft.

Karykatura Gordona-Cumminga z "Vanity Fair"

Gordon-Cumming wprawdzie zaprzeczał kategorycznie, by dopuścił się oszustwa, ale dokument podpisał. Jednak, jak się okazuje, najwyższe sfery brytyjskie nie były wolne ani od szulerstwa, ani od plotkarstwa i bardzo prędko skandal z Tranby Croft stał się tematem rozmów w londyńskich klubach. Sir William - który zresztą właśnie zaręczył się z dziedziczką amerykańskiej fortuny, więc szczególnie zależało mu na reputacji - zażądał publicznego wycofania oskarżeń, grożąc w przeciwnym razie pozwem o zniesławienie. I rzeczywiście pozew wniósł, żądając od każdej z pięciu osób, które wymusiły na nim podpis, kwoty pięciu tysięcy funtów.

"Towarzystwo w sądzie", karykatura z "Puncha".
Na prawo od sędziego Gordon-Cumming, pomiędzy nimi, poniżej, książę Edward.
Sprawa, co oczywiste, przykuła uwagę społeczeństwa i mediów; książę zeznawał krótko, niezbyt spójnie i, w przeciwieństwie do swobodnego, eleganckiego Gordona-Cumminga, wypadł raczej mizernie.

Ta sama scena w bardziej naturalistycznej konwencji, ilustracja z "The Graphics".

Edward zeznaje. "The Illustrated London News"
Kolejne dni procesu przyniosły jednak dość spójne zeznania pozostałych graczy i, ostatecznie, oskarżoną piątkę uniewinniono, a Gordon-Cumming był towarzysko skończony. Pod wieloma względami jego proces przypominał zatem mający się zacząć cztery lata później proces Oscara Wilde'a. Pisarz, obrażony przez ojca swojego kochanka, markiza Queensberry (markiz napisał, że Wilde jest "somdomitą"), wytoczył mu proces o zniesławienie, który przegrał, a w dodatku przypłacił dwuletnim wyrokiem za "czyny przeciwne naturze".

Amerykańska narzeczona, Florence Garner, którą w przededniu procesu Gordon-Cumming honorowo uwolnił od danego słowa, trwała przy nim jednak z imponującą lojalnością; w dzień po przegraniu sprawy usunięto go z armii i zmuszono do rezygnacji z członkostwa w czterech londyńskich klubach, ale dzielna Florence dopięła swego i, choć ponownie zwrócił jej wolność, jeszcze tego samego dnia wstąpiła z nim w związek małżeński.

Proces podkopał nieco opinię Edwarda, którego wybuczano na wyścigach w Ascot, ale książę Walii prędko naprawił swój wizerunek; jakkolwiek nie zrezygnował z hazardu, przerzucił się jednak z bakarata na wista. 

* * *

Nie był to, oczywiście, jedyny skandal z bakaratem w roli głównej - w latach 30. głośna była tajemnicza sprawa węgierskiego arystokraty Jerzego Berzewiczy'ego, o której donosił "Tajny Detektyw". Ale to w następnym odcinku.



4 komentarze:

  1. Szanowny Panie, tu Piotr Zychowicz z "Historii Do Rzeczy". Nie wiem jak się z Panem skontaktować. Mam b. pilną sprawę. Niech Pan będzie tak dobry i napisze mejla, a najlepiej przyśle swój numer telefonu na adres: historia@dorzeczy.pl Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe historie! Nie dziwię się, że spotkały się z zainteresowaniem gazety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna detektywistyczna sprawa, detektyw musi zająć się tym koniecznie.

    OdpowiedzUsuń