Jak wiadomo, poeta niedowartościowany to poeta zdenerwowany, a poeta zdenerwowany - to straty w ludziach i sprzęcie. W dobie rosnących podatków na książki i kurczącego się rynku literackiego stawiamy ten artykuł pod rozwagę P. T. Publiczności, bowiem jak tak dalej pójdzie, grożą nam wszystkim gromady sfrustrowanych literatów-piromanów, palących wszystko, co w zasięgu wzroku (jak drzewiej Wikingowie).
(żałuję, że możliwości bloga nie pozwalają na wklejenie całości rozkładówki, gdzie tytuł pięknie bucha ze strażackiej sikawki...)
Swoją drogą, zajmujący jest przypadek powtórzenia w rzeczywistości przestępstwa już raz dokonanego na piśmie. Przypomina to inną znaną sprawę, już z naszego podwórka, tyle tylko, że tam - jeśli wierzyć ustaleniom prokuratury - sprawa miała się odwrotnie: powieść "Amok" Krystiana Bali miała zawierać dokładny opis morderstwa, popełnionego w rzeczywistości przez autora, zaś główny bohater książki stanowić miał alter ego pisarza. Należy się może cieszyć, że Strecker pisał książki o podpaleniach, a nie o wielokrotnych morderstwach...
Za: "Tajny Detektyw" nr 42, rok I (1 XI 1931)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz