Na pierwszy ogień - księżna (bo ladies first, a kocmolukhas after them).
Portret bohaterki jest częścią niezbyt śmiałego fotomontażu (w środku rozkładówka ze znacznie bardziej pomysłowym) - patrzy się na czytelnika spomiędzy mogiły amanta a fasady budynku, w którym mieściła się jego firma.
W zasadzie anegdotka o studencie Stołpeckim jest sama w sobie ciekawsza od całego tego morderstwa (tak ciekawa, że chce się zapytać, czy nie apokryficzna - ale skoro wydarzyła się "przed laty", to "Tajny detektyw" nie mógł o niej donieść na bieżąco, bo rok 1931 był pierwszym rokiem jego działalności; może da się ją wytropić w innych periodykach z epoki?), ale leży gdzieś na marginesie całego tekstu, który rozkoszuje się "brudami z wyższych sfer" przemysłowo-arystokratycznych w olśniewającej stolicy (niestety, skromny skaner nie pozwala mi na wklejenie całej rozkładówki z nocną panoramą Warszawy; w dodatku szpalty nie układają się równo ze stronami, co wprowadza pewną konfuzję w skany).
Fragment o nienasyconym temperamencie tej "Katarzyny Wielkiej" jest szczególnie smakowity dla tropiącego skandale czytelnika: księżniczka-kasjerka wysysa z przemysłowca ostatnie resztki sił życiowych! Nawiasem mówiąc, rozwód z Toepferem też był spowodowany m.in. nadmiernym popędem Woronieckiej (mąż skarżył się, że jest ona "anormalna i zboczona seksualnie" - co przytacza w swoim tekście Majewski: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,7249301,Namietnosc_zapomnianej_ksiezniczki.html)
Tyle o księżniczce. Na jej usprawiedliwienie należy dodać, że - jak podaje Majewski za Milewskim - "świadkowie zeznawali, ze Boy był utracjuszem, który pił i hulał, zaniedbując firmę i doprowadzając ją do ruiny. Od Woronieckiej spodziewał się wyciągnąć 200 tys. zł. Zatrudnił ją w swojej firmie jako kasjerkę, a gdy się nią znudził, zwolnił z posady". Ponadto poznał niejaką "Dzidzię" i kiedy księżniczka postawiła mu znane i lubiane ultimatum "albo ona, albo ja!" opowiedział się po stronie rzeczonej Dzidzi. Ze skutkiem śmiertelnym.
Księżniczka Zofia - za zbrodnię w afekcie - została skazana na 3 lata więzienia. Co stało się z nią dalej? Majewski pisze, że nie figurowała w żadnych rejestrach genealogicznych i w swoim tekście usiłuje ją połączyć z innymi liniami tej rodziny; jednak Minakowski podaje (http://www.sejm-wielki.pl/b/cz.I045688), że Zofia, córka Władysława zmarła w 1982 roku w wieku ok. 82 lat (wydaje się jednak, że - jeśli rzeczywiście chodzi o tę samą osobę - musiała się urodzić nieco później, w roku 1907, skoro w momencie popełniania morderstwa miała 24 lata, jak podaje Majewski).
Za: "Tajny Detektyw" nr 46, rok I (29 XI 1931)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz