W albumie spodziewałem się właściwie tylko zdjęć złodziei, morderców, oszustów - nie przyszło mi do głowy, że w ówczesnej Polsce była całkiem przecież pokaźna grupa więźniów politycznych: ukraińskich nacjonalistów, komunistów, a nawet narodowych socjalistów w typie hitlerowskim (NPR-Prawica). Część z nich była najprawdziwszymi terrorystami i mordercami, innych wsadzano do więzienia wyłącznie za poglądy i agitację polityczną.
Lewek Szpicberg i Salomon Jaszuński zostali ewidentnie zaaresztowani razem: w Katowicach, 26 maja 1931 roku. Szpicberga, niestety, nigdzie nie znalazłem, Jaszuński jest za to dobrze znany. Urodzony w roku 1902 w Łodzi w rodzinie żydowskiej (ojciec był kupcem lub drobnym wytwórcą, matka - nauczycielką), cztery lata I wojny światowej spędził z rodzicami w Moskwie. Po powrocie wstąpił do partii komunistycznej; uzdolniony literacko, szybko zaangażował się w propagandę. Maturę zdał w Wilnie, eksternistycznie, studiował później we Lwowie i Krakowie. Z panegirycznego życiorysu pióra stalinistki Żanny Kormanowej dowiadujemy się, że Jaszuński był badaczem wybitnym, ale pozostawił w drukowanym dorobku językoznawczym jedynie kilka przyczynków. Można więc w wybitność nieco powątpiewać - ważniejsza była dla niego chyba działalność polityczna; skłonny jestem natomiast uwierzyć, że faktycznie znał 23 języki.
To właśnie kwestie polityczne sprawiły, że kształcił się w coraz to innych miastach: jako działacz (ps. "Justyn") Jaszuński był wielokrotnie aresztowany i więziony, począwszy od roku 1919 (za rozlepianie odezw pierwszomajowych na parkanach); w 1927 skazano go na rok "więzienia prewencyjnego", w roku 1928 otrzymał wyrok czteroletni (od lata 1929 na urlopie zdrowotnym). Siedział ogółem w ośmiu więzieniach i aresztach. Kormanowa podaje, że został wzięty ponownie w Katowicach w czerwcu 1931 roku - my ze zdjęcia wiemy, że wzięty został w maju, konkretnie - 26go maja. W styczniu 1938 roku wyjechał z Brygadą Dąbrowskiego do Hiszpanii w randze zastępcy komisarza politycznego; zginął w lipcu w walkach nad Ebro.
Gdyby nie wyjechał do Hiszpanii, i tak miał duże szanse by - jak wielu jego kolegów - zostać wezwanym do Moskwy i zginąć od strzału w tył głowy w stalinowskich czystkach; w przeciwnym razie straciłby zapewne życie w Holokauście, jak jego ojciec, zamęczony w obozie przejściowym Radogoszcz, lub matka, która zmarła na tyfus w warszawskim getcie. Ale gdyby przeżył, po wojnie mógłby wprowadzać w Polsce stalinowskie porządki - trudno cokolwiek przesądzić. I trudno powiedzieć, który los gorszy. Stało się jak się stało, leży gdzieś nad Ebro.
*
Dzięki informacji od czytelnika wiem też coś o Lewku Szpicbergu.
Z początku sądziłem, że chodzi o kogoś innego: oto 30 marca 1932 roku "Dziennik Łódzki" donosił, że w mieszkaniu niejakiego H. Szpicberga przy ul. Cegielnianej 19 policja zlikwidowała komunistyczną komórkę, miejsce spotkań młodzieży (głównie żydowskiej - precyzuje gazeta) płci obojga, gdzie skonfiskowano sporo bibuły, odezw, druków propagandowych. H. Szpicberg był, jak się dowiadujemy z "Dziennika Łódzkiego", bratem byłego komunistycznego posła, ukaranego kilkoletnim więzieniem, Arona Szpicberga.
Ale Lewek nie miał coś z nimi nic wspólnego - bo i też nie był Szpicbergiem. Nazywał się napradę Gustaw Szusterman (lub Szuster, jak podają inne źródła), używał rozmaitych pseudonimów: Fenigsztajn, Abram Weisman, Zelik lub Lewek Szpicberg. Dziś jest szerzej znany jako Stefan Staszewski (1906-1989). Przed wojną komunista, po aresztowaniu wyjechał do ZSRR i studiował z Bierutem w Międzynarodowej Szkole Leninowskiej. Wrócił, po kolejnym aresztowaniu - zapewne wówczas wykonano zdjęcie - znów przekroczył granicę i wykładał w Rosji, ale w ramach czystek stalinowskich trafił w 1938 roku na Kołymę, gdzie spędził lat osiem. Wróciwszy do Polski, był szefem propagandy w Katowicach, naczelnym "Trybuny Robotniczej", kierownikiem wydziału prasy w PPR i PZPR, wreszcie wiceministrem rolnictwa i I sekretarzem Komitetu Warszawskiego PZPR. Po okresie stalinowskim jego wpływy osłabły, pod koniec życia - wykluczony z partii w 1968 - wspierał ponoć KOR i Solidarność.
Z początku sądziłem, że chodzi o kogoś innego: oto 30 marca 1932 roku "Dziennik Łódzki" donosił, że w mieszkaniu niejakiego H. Szpicberga przy ul. Cegielnianej 19 policja zlikwidowała komunistyczną komórkę, miejsce spotkań młodzieży (głównie żydowskiej - precyzuje gazeta) płci obojga, gdzie skonfiskowano sporo bibuły, odezw, druków propagandowych. H. Szpicberg był, jak się dowiadujemy z "Dziennika Łódzkiego", bratem byłego komunistycznego posła, ukaranego kilkoletnim więzieniem, Arona Szpicberga.
Ale Lewek nie miał coś z nimi nic wspólnego - bo i też nie był Szpicbergiem. Nazywał się napradę Gustaw Szusterman (lub Szuster, jak podają inne źródła), używał rozmaitych pseudonimów: Fenigsztajn, Abram Weisman, Zelik lub Lewek Szpicberg. Dziś jest szerzej znany jako Stefan Staszewski (1906-1989). Przed wojną komunista, po aresztowaniu wyjechał do ZSRR i studiował z Bierutem w Międzynarodowej Szkole Leninowskiej. Wrócił, po kolejnym aresztowaniu - zapewne wówczas wykonano zdjęcie - znów przekroczył granicę i wykładał w Rosji, ale w ramach czystek stalinowskich trafił w 1938 roku na Kołymę, gdzie spędził lat osiem. Wróciwszy do Polski, był szefem propagandy w Katowicach, naczelnym "Trybuny Robotniczej", kierownikiem wydziału prasy w PPR i PZPR, wreszcie wiceministrem rolnictwa i I sekretarzem Komitetu Warszawskiego PZPR. Po okresie stalinowskim jego wpływy osłabły, pod koniec życia - wykluczony z partii w 1968 - wspierał ponoć KOR i Solidarność.
To Stefan Staszewski i tesc Waldemara Kuczynskiego.Wg IPN wystepowal rowniez jako Abram Weisman, Zolik Spicberg i in.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, faktycznie - podobny do Staszewskiego ze zdjęć późniejszych.
Usuń