Któż mógł przypuszczać, że mit o pięknej Wenus (w tej roli Sabina Tenzerówna, lat 18), jej niekochanym mężu (no, narzeczonym - tu obsadzony niejaki Wulkan z Krakowa) oraz dzielnym kochanku, Marsie (Jan Joniec, katolik, z wynajętym samochodem) zostanie wystawiony po wielu stuleciach w prowincjonalnej Limanowej?
W dzisiejszej, shomogenizowanej etnicznie, religijnie i językowo Polsce, historie, takie jak ta, muszą budzić zdziwienie. A jednak - przed wojną Polaków w Polsce było niewiele ponad 2/3 (wg. spisu z 1931, gdzie za kryterium identyfikacji przyjęto stosowany język - 68,9%; dla porównania w ostatnim spisie, którego wyniki znamy, czyli tym z 2002, było to ponad 96%), a kocioł narodowościowo-religijny II RP był z jednej strony źródłem wspaniałych kulturowych inspiracji, z drugiej - konfliktów, pogromów i sporów politycznych, przybierających niekiedy formy odrażające z dzisiejszego punktu widzenia (zwłaszcza z perspektywy, kiedy widzimy je jako część szerszego procesu w ówczesnej Europie).
Religijna i nacjonalistyczna zaciekłość nie omijała żadnej chyba grupy w Polsce - fanatycy byli po każdej stronie, choć, z oczywistych względów ilościowych, zapiekłych polakoendekokatolików było pewnie więcej, niż takich Tenzerów z tej opowieści; w każdej setce ludzi odsetek plemiennych świrów jest pewnie podobny.
Rok temu przytaczałem podobną opowieść z Jordanowa, gdzie nieszczęśliwy romans skończył się, jak w "Romeo i Julii", podwójnym samobójstwem:
Co było dalej z Jońcem i Tenzerówną - nie wiem. Jeśli miała lat 18, to w 1939 była dwudziestopięciolatką. Pierwszych Żydów z Limanowej (dwanaście osób) Niemcy rozstrzelali 12. września, już w dwa dni po zajęciu miasta. Zwłoki znaleziono w kamieniołomie. Sklepy - w tym i sklep Tenzera, jeśli dożył wojny - zamknięto, a towar skonfiskowano. Getto założono w czerwcu 1942 roku - część z 1,5-2 tys. osób zamordowano na miejscu, część deportowano do Nowego Sącza, gdzie gettowym komendantem był - dziwnie się składają nazwiska z funkcjami - Heinrich Haman, tak, Haman, dokładnie jak biblijny łajdak, który chciał wygubić Żydów. Z Nowego Sącza Haman posłał ich dalej do obozów zagłady. Czy była wśród nich Tenzerówna? Czy nazywała się już Sabiną Wulkanową i mieszkała w Krakowie, i to tam trafiła do getta? A może pozostała wierna młodzieńczemu zakochaniu i była Sabiną Jońcową, katoliczką? Czy mimo wszystko się uchowała, jako żydówka Wulkanowa, jako katoliczka Jońcowa? Nie wiem.
Za: "Tajny Detektyw" nr 10, rok 2 (6 III 1932)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa wiem co było dalej - mój dziadek, Jan Joniec ożenił się ze Stanisławą z domu Młynarczyk. Sabina Tenzerówna prawdopodobnie ocalała wojnę i miała zostać wywieziona z Polski do Izraela właśnie przez rodziców.
OdpowiedzUsuńDalszych losów też jeszcze nie znamy.
O, jak ciekawie! Czy można prosić o więcej wiadomości o losach obojga? Jak nie tu, to na maila: von.dehnel@wp.pl.
Usuń