wtorek, 13 marca 2012

Dr Jan "Mabuse" Gagatek przedstawia

"Tajny" rozczula mnie nierzadko swoimi kulturowymi nawiązaniami - a to "Zbójcami" Schillera, a to, jak tym razem, "Doktorem Mabuse" w reżyserii Fritza Langa (choć to, powiedzmy szczerze, był wówczas stosunkowo świeży, bo dziesięcioletni, film sensacyjny - cóż, że arcydzieło kinematografii - czyli dzieliło go od czytelników artykułu tyle, co nas od "Fridy", "Godzin" czy "Chicago").




Osią artykułu, zresztą niespecjalnie ciekawego, jest postać dr. Gagatka i niewybredne - począwszy od tytułu - żarty z jego nazwiska, podobne nieco do żartów z nieszczęsnego pana Kochanka, zamieszanego w dramatyczny trójkąt małżeński. Nasze zdziwienie budzić jednak może fakt, że dworujący sobie z Gagatka autor wcale nie zwrócił uwagi na samego włamywacza - wszak Wlizło to w tej profesji brzmi raczej jak zawodowy pseudonim niż faktyczne nazwisko.

Wklejam tę notkę z jednego jeszcze - poza pyszną końcówką o dr. Mabuse - powodu. "Tajny" nie mógłby oczywiście publikować dziś tak swobodnie zdjęć podejrzanych, oskarżonych a nawet skazanych. Wolno było więcej - i przyjmuję to. Ale opublikowanie zdjęcia Gagatka jako szkraba robi - przynajmniej na mnie, wychowanym w poszanowaniu prawa do prywatności - piorunujące wrażenie.

Za: "Tajny Detektyw" nr 10, rok 2 (6 III 1932)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz