Skoro tylko policja - i prasa! - zrobiła szum wokół Langego, zaczęły spływać "pozytywne wiadomości" (widzę tu znaczące rozszerzenie definicji słowa "pozytywny") o jego poprzednich przestępstwach. Wyjaśniło się również, czemu Lange był - jak to ujmuje "Tajny" - "dwuosobowy", czyli czemu posługiwał się naprzemiennie imionami Jan i Franciszek.
Trudno czytając te słowa nie pomyśleć sobie o działaniach policji, która, złapawszy jakiegoś poważnego zbrodniarza, często usiłuje mu wmusić i inne przestępstwa, żeby oczyścić sobie kartoteki. Czy Kwiatkowska, Wiśniewska, Dudziakówna, Gromadzińska w istocie wszystkie padły ofiarą Langego? Co do ostatniej trudno mieć wątpliwości, ale powiązanie mordercy z Poznania z poprzednimi sprawami mogło być takim właśnie czyszczeniem policyjnych statystyk. To i owo wyjaśni ostatnia część cyklu o ponurym Langem - już wkrótce.
Za: "Tajny Detektyw" nr 35 rok 4, 26 VIII 1934
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz