Tak, tak! Fala wielkiego kryzysu zmiotła nie tylko tysiące drobnych robotników, rzemieślników, handlarzy, ale uderzyła też w najbardziej luksusowe gałęzie gospodarki, w tym - w jubilerów. Oto i opowieść o wabiącym i oszwabiającym klientów jubilerze, nomen omen, Wabia-Wabińskim, oraz jego wspólniku, który nosił równie wymowne dla całej historii nazwisko: Kweksilber.
Kweksilber to spolszczona wersja niemieckiego rzeczownika Quecksilber, oznaczającego "żywe srebro", czyli rtęć. Rtęć, jak wiadomo, jest silnie trująca, a także można w niej rozpuszczać szlachetne złoto, które tworzy z nią brzydki amalgamat. Tak było właśnie w tej opowieści, w której działający zakulisowo Kweksilber jawi się jak jeden z klasycznych villains XX-wiecznej literatury, mefistofeliczna postać z drugiego planu, która pociąga w niewidoczny sposób za wszystkie sznurki, posługuje się nieznanymi innym metodami szantażu czy perswazji. Tymczasem Wabia-Wabiński, poważny jubiler, prowadzący firmę o wielopokoleniowej tradycji, sprawia osobliwe wrażenie: czy to postaci chwiejnej, czy załamanej, czy wyrachowanego złoczyńcy - trudno orzec. Posłuchajcie o warszawskim skandalu sprzed lat!
Za: "Tajny Detektyw" nr 11, rok 2 (13 III 1932)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz