W roku 1932 w "Tajnym Detektywie" ukazał się - co dość rzadkie - anons zrozpaczonej żony, poszukującej męża. Pismo udostępniło swoje łamy dla sprawy osobistej i niekryminalnej zapewne z powodu sensacyjnego szczegółu: poszukiwany mąż był czarnoskóry, co dało asumpt do otwierającego notkę rasistowskiego komentarza o "czarnej skórze, która kryła niewiele jaśniejsze charaktery":
August Browne nie kazał długo czekać na odpowiedź, która ukazała się już w następnym numerze:
Niestety, podano tylko "wyjątki obszernego listu", a nawet i to nie, zwykłe streszczenie - przez co przepadł dokument, który mógł rzucić ciekawe światło na tę nietuzinkową postać.
August Agbola Browne urodził się w roku 1895 w dzisiejszej Nigerii, a do Polski trafił ponoć w roku 1922. Był faktycznie muzykiem jazzowym - ponoć średnim, ale ze znakomitą prezencją, eleganckim, obdarzonym wielkim urokiem osobistym. Z początku mieszkał być może w Krakowie - tam w każdym razie wziął ślub, tak sensacyjny, że informowała o nim prasa:
W roku 1932 w Krakowie przebywała nadal Zofia, autorka listu do "Tajnego Detektywa", oraz dwaj synowie państwa Browne: czteroletni Ryszard i trzyletni Aleksander. Ich ojciec mieszkał w Warszawie przy ulicy Złotej - miał stamtąd blisko do lokalu Caveau Caucasien, który mieścił się w piwnicach Filharmonii. Być może to on był pierwowzorem spolonizowanego czarnoskórego jazzmanna z opowiadania "Melba" Zdzisława Kleszczyńskiego, które ukazało się w roku 1928 w zbiorze "W latarni". Zosia, śliczna jak marzenie córka babci klozetowej, występuje w "Odeonie" jako jedna z trzech Sisters Fragonard. Jest Sylwester i stolica tak się bawi:
W roku 1932 w Krakowie przebywała nadal Zofia, autorka listu do "Tajnego Detektywa", oraz dwaj synowie państwa Browne: czteroletni Ryszard i trzyletni Aleksander. Ich ojciec mieszkał w Warszawie przy ulicy Złotej - miał stamtąd blisko do lokalu Caveau Caucasien, który mieścił się w piwnicach Filharmonii. Być może to on był pierwowzorem spolonizowanego czarnoskórego jazzmanna z opowiadania "Melba" Zdzisława Kleszczyńskiego, które ukazało się w roku 1928 w zbiorze "W latarni". Zosia, śliczna jak marzenie córka babci klozetowej, występuje w "Odeonie" jako jedna z trzech Sisters Fragonard. Jest Sylwester i stolica tak się bawi:
Kiedy wybuchła wojna, Zofia z synami, jako żona Brytyjczyka, trafiła do obozu przejściowego w Bytomiu i w październiku lub listopadzie 1939 roku wraz z innymi internowanymi została wymieniona na analogiczną grupę niemieckich cywilów zatrzymanych na Wyspach Brytyjskich. Wszyscy troje wyjechali do Anglii, natomiast sam Browne pozostał w okupacyjnej Warszawie. Trudnił się teraz handlem urządzeniami elektrycznymi - a oprócz tego współpracował z AK, kolportował prasę podziemną. Po wybuchu powstania walczył w Południowym Śródmieściu (pseudonim "Ali"), działał w łączności, w centrali telefonicznej.
Po wojnie znów grywał na stołecznych estradach, a w 1952 lub 1953 roku wziął ponownie ślub z Olgą Miechowicz, z którą mieszkał przy Nowogrodzkiej 42. Kiedy tylko przyszła odwilż, postanowili wyjechać do Anglii, jeszcze w 1956 roku; tam też trzy lata później urodziła się ich jedyna córka, Tatiana. August Agbola Browne zmarł po dwudziestu latach, w 1976 roku, kiedy nikt już zapewne nie pamiętał wymiany listów na łamach "Tajnego Detektywa" blisko pół wieku wcześniej, w innym świecie, w innej rzeczywistości.
Za: "Tajny Detektyw" nr 29 i 30, rok II, 29 III 1932, "Światowid" nr 34 (159), rok IV, 1927, Wojciech Karpieszuk, "Szeregowiec Ali", "Gazeta Wyborcza", 15 II 2011
Witam serdecznie. Prowadzi Pan interesującego i wartościowego bloga. Czy mógłbym prosić o kontakt mailowy: pawel.gdynia@gazeta.pl w sprawie współpracy, bo nie znalazłem żadnego kontaktu do Pana na blogu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia.. Fajnie, że ktoś dalej śledzi i szuka informacji na temat takich niezwykłych osób i przypadków, świetny blog! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświetny blog
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące, faktycznie jest to sprawa dla detektywa, świetny artykuł.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Poszukuję numeru 1933/36 (138). Jeżeli ma Pan ten numer mogę prosić o kontakt ? mail: mancza@gmail.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Katarzyna Janczy
Ja mam ten numer, własnie wysłałem, powinien byc już na poczcie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow super historia. Moja znajoma znalazła się kiedyś w podobnej sytuacji i skorzystała z usług prywatnego detektywa, który po konsultacjach doradził jej, że najlepszym rozwiązaniem mogą być dyktafony szpiegowskie i miał rację sprawa po ponad tygodniu się rozwiązała.
OdpowiedzUsuńWspaniały wpis, bardzo interesujący uwielbiam takie historyczne smaczki.
OdpowiedzUsuń