Wprawdzie sezon gonitw na Służewcu już zamknięty, ale dziś, w ostatnim dniu 2015 roku, nad szampanem, cavą i prosecco, składam Państwu najlepsze życzenia pomyślności w Nowym Roku 2016 i przedstawiam tekst "Gdy koń idzie pod doppingiem", z którego można się dowiedzieć, czym się różni dopping od dopingu, jakie były smutne dzieje "Złotego Arnolda", króla bukmacherów warszawskich, oraz po co poi się konie szampanem! Do siego roku!
A zatem nie tylko szampan, ale również - w zależności od oczekiwanego efektu - kokaina lub opium! Ej, panie dziejaszku, za sanacji nawet konie żyły luksusowo!
Oszustwa bukmacherskie różnego rodzaju są pewnie równie stare, co w ogóle konne wyścigi. Dla porządku dodajmy kilka faktów: w Warszawie pierwszy odnotowany przez historię wyścig konny wydarzył się w roku 1777, a pierwszy profesjonalny tor stworzono w I poł. XIX wieku wzdłuż ul. Polnej (wyścigi zresztą zawieszono na czas powstania styczniowego). Obok powstało - już w roku 1910 - pierwsze warszawskie lotnisko, Lotnisko Mokotowskie. Jednak z czasem okazało się, że obie instytucje wprawdzie korzystają ze względnie centralnego położenia, jednak potrzebują większych terenów. Lotnisko przeniosło się na Okęcie (1930), a tor wyścigów - na Służewiec właśnie, gdzie wspominane również w "Tajnym Detektywie" Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce wykupiło z dóbr wilanowskich 150 hektarów (1926). Jednak do roku 1938 wyścigi odbywały się jeszcze na Polu Mokotowskim - nowy tor, najnowocześniejszy na świecie, prawdziwą perłę modernistycznej architektury, otwarto w czerwcu 1939 roku, ostatnie gonitwy odbyły się 31 sierpnia... W czasie wojny tor nie ucierpiał zbytnio, bo stacjonowały tam oddziały SS. Wyścigi wznowiono już w roku 1946.
I na pożegnanie: niewidoczny na górnych skanach portret "Złotego Arnolda w pięknym układzie fotomontażowym:
Za: "Tajny Detektyw" nr 12, rok I, 5 IV 1931
Jednym słowem, kanty z lat 90. opisywane przez Joannę Chmielewską miały długą i "świetną" tradycję.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, bardzo podoba mi się rozróżnienie doppingu i dopingu, trochę wręcz szkoda, że to zanikło.
To prawda - a może dopping przetrwał, a doping zanikł? Nie mam pojęcia...
UsuńRóżnica znaczeniowa wydaje się na tyle subtelna, że właściwie trudno się dziwić zanikowi. Bez względu na nazwę zjawisko jednak trwa :) Chociaż na wyścigach już chyba na minimalną skalę.
UsuńW wyścigach konnych tak lecz przeniosło się na inne dyscypliny sportowe
OdpowiedzUsuńTen blog bardzo mi się podoba bo wszystko jest napisane bardzo inteligentnie.Tak ja uważam.
OdpowiedzUsuń